firmy, jak choćby Autodesk, która po kilkudziesięciu latach działalności ogłosiła, że kończy z tradycyjną sprzedażą oprogramowania, przerzucając się na udostępnianie go w formie opłacanej abonamentem usługi. Radykalnym przykładem takiego podejścia może być choćby słynna przed laty instalacja artystyczna w postaci krzesła z DRM, na którym można usiąść tylko kilka razy wystarczy spojrzeć choćby na oferowany przez Microsoft pakiet biurowy Office 365, ofertę Adobe czy propozycje serwisów z muzyką albo książkami online. Zamiast własności, standardem staje się prawo do korzystania. Zamiast gromadzonej latami, kosztem sporych nakładów, kolekcji kompaktów, mamy dostępne za drobne kilkanaście złotych, niemal nieograniczone zasoby muzyki. oferuje abonament na dostęp do swoich zasobów, a za podpisanie dwuletniego cyrografu dorzuca czytnik ebooków za złotówkę. To – wbrew temu, co w momencie wprowadzania usługi na rynek głosili różni komentatorzy – żadna rewolucja. Raczej zwykły przykład pokazujący nam, jak mało istotny staje się sprzęt.
W tym wypadku, choć czytnik można używać do własnych celów, w praktyce jest to po prostu terminal do obsługi usługi, do której mamy tylko czasowy dostęp. No i wabik na klientów, bo tej roli również nie można pominąć. Wedle tej samej idei — choć w nieco inny sposób — działa choćby Amazon z ekosystemem Kindle'a
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz